piątek, 18 listopada 2011

Namaste India


Tak się miło złożyło, że mieliśmy kolejną okazję do świętowania. Tym razem wybraliśmy Namaste India przy ul. Piwnej w Warszawie. Jest to jedna z moich ulubionych knajpek w Warszawie (ma też druga siedzibę przy ul.Nowogrodzkiej-też jest fajnie, w dodatku mają maja półkę z indyjskimi produktami).
Ma bardzo przyjemny klimat, intensywny zapach przypraw i kolorowe wnętrze. Atutem w moim odczuciu jest hinduska obsługa, która daje wrażenie, że to miejsce jest naprawdę indyjskie. Co chyba potwierdza ilość hinduskich klientów. Dla mnie zawsze jest to istotny czynnik, jeśli we włoskiej knajpie jedzą Włosi, to zawsze dobry znak.
Z dosyć różnorodnego menu wybraliśmy Chicken Korma oraz Chicken Curry, a do nich Garlic Naan. 
Do picia napój mango oraz mango lassi (doszły mnie słuchy, że był z puszki, ale nie zraziło nas to, bo był naprawdę smaczny!)
Chicken Korma, to aksamitny śmietankowy sos, z nerkowcami i lekką nutą cynamonu. Był świetny, idealnie komponował się z naanem. 
Zazwyczaj zamawiam Butter Chicken, czyli Murgh Makhanwala, który wprost uwielbiam, ale tym razem postanowiłam spróbować czegoś nowego i nie żałuję. 
Mojemu towarzyszowi Chicken Curry również bardzo smakował. Jako, że oczywiście spróbowałam, potwierdzam, że był niezły. Miał doskonały poziom ostrości, który uwydatniał smak sosu, a nie go zabijał.


Na czas oczekiwania (niestety dość długi) otrzymaliśmy do pochrupania chipsy kminkowe (niestety nie znam nazwy) z dwoma sosami i czerwoną cebulą marynowaną. Idealnie nadają się na przystawkę, gdyż nie nasycają, a świetnie zajmują czas. To jest ważne, gdyż warto zachować miejsce na wspaniałe drugie danie :)