środa, 2 listopada 2011
Uf... najedzona
Mmm.... nareszcie. Zaspokoiłam swój dzisiejszy wszędobylski głód! Tak się miło najadłam, że nie dam rady już dziś opublikować przepisu, jutro po pracy na pewno to zrobię, a tymczasem udam się na cudną siestę, która najlepiej smakuje zaraz przed snem :)
Głód
Dziś jest strasznie głodny dzień dla mnie. Od rana właściwie myślę o tym co dziś zrobię dobrego do jedzenia. A muszę przyznać, że mam w planach coś ciekawego ;) Niestety istnieje pewien problem, zanim zrobię zakupy, przekroczę Wisłę i dotrę na swoją odległą prażkę, a potem jeszcze zanim przygotuję, miną lata świetlne od tego momentu, a rozmyślanie i planowanie tylko potęguje głód. TYM BARDZIEJ, że pierwszą część dnia zajęło mi wybieranie cateringu, czyli czytanie różnych propozycji potraw :/
Aaale.. nie ma co marudzić, bo choć to, co mam zamiar dziś zrobić jadłam tylko raz w życiu, a przygotowywałam zero razy, to moje kubki smakowe pamiętają to jako przemiłe przeżycie i warto czekać na jego powtórkę :)
Aaale.. nie ma co marudzić, bo choć to, co mam zamiar dziś zrobić jadłam tylko raz w życiu, a przygotowywałam zero razy, to moje kubki smakowe pamiętają to jako przemiłe przeżycie i warto czekać na jego powtórkę :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)