sobota, 29 października 2011

Torciki Pischinger



Polska wariacja na temat Wiedeńskiego przysmaku stworzonego przez cukiernię Leopolda Pischingera. Oryginalna receptura jest oczywiście tajemnicą, ale nie znaczy to, że sympatycy nie próbują jej odtworzyć :)

Ja zrobiłam  ten deser głównie ze względu na przypadłość kuchenną, na którą cierpię - brak piekarnika. Jest to ciężki kawałek chleba, ale przecież nie powstrzyma mnie przed robieniem łakoci. Tym bardziej, że dziś szczególna okazja, jaką są odwiedziny rodziców mojego mężczyzny.

Jest to przysmak, którego opis nie zwala z nóg milionem drobnych kroczków do wykonania, a wygląd końcowy jest bardzo przyjemny dla oka.

Do wykonania torcików potrzebujemy:

150 g orzechów włoskich bez łupin
150 g czekolady gorzkiej (ja użyłam z 70% kakao)
125 ml śmietanki 30% 
175 g cukru
25 g masła
1 opakowanie wafli

*** podane wielkości są przybliżeniem, można do smaku zwiększyć ilość czekolady, albo zmiejszyć ilość cukru itp.

Przygotowanie krok po kroku:

Zaczynamy od przygotowania orzechów. Jeśli macie orzechy w łupinach, to rozbierzcie je :) Jeśli zaś bez, to należy je zmielić.
Z mieleniem sprawa wygląda następująco - możemy zmielić je dokładnie, dzięki czemu uzyskamy gładką masę. Możemy również zmielić je mniej dokładnie, pozostawiając trochę większych kawałeczków, które sprawią potem, że ciasto będzie bardziej chrupiące, ale masę będzie ciężej rozsmarować. Ja pozostawiłam kawałeczki, czego nie żałuję :)


Następnie należy wziąć ok. 100 ml śmietanki, zagotować ją na niewielkim ogniu. Po zagotowaniu, jeszcze go zmniejszyć, a następnie dodać: ok. 15 g masła, 150 g cukru oraz 120 g zmielonych orzechów. Dokładnie mieszać do uzyskania gęstej masy i rozpuszczenia cukru. Po uzyskaniu zadowalającego efektu masę odstawiamy i czekamy aż ostygnie.

Nie musimy jednak czekać bezczynnie! Ilości przeze mnie podane są zwiększone o produkty potrzebne do polewy czekoladowej. Nie jest to składnik niezbędny, dlatego jej przygotowanie opiszę oddzielnie.

Do niewielkiego rondelka lub garnuszka wlewamy pozostałą śmietankę, czekamy aż się zagotuje, następnie dodajemy pozostałe masło, cukier oraz czekoladę i znowu mieszamy do uzyskania gęstej masy.
Oczywiście, jak pewnie zauważyliście można to zrobić za jednym razem, wówczas tak samo wykonujemy wszystkie kroki (poza dodaniem orzechów) i odlewamy 3/4 szklanki polewy i dopiero wtedy dodajemy orzechy.


Gdy krem ostygnie rozsmarowujemy go na waflach, równomiernie, pamiętając o krawędziach. Tak postępujemy z pięcioma warstwami. W momencie jak są one gotowe, przykrywamy je folią aluminiową lub spożywczą, a następnie kładziemy na niej coś ciężkiego i płaskiego (ja np skorzystałam z atlasu samochodowego, a na nim postawiłam garnek z wodą) i czekamy najlepiej 2-3 h aż torcik się scali.

Następnie mamy znowu dwie opcje :) Możemy pozostawić go w takiej wielkości, albo zrobić to, co ja, czyli podzielić na niewielkie kawałki. W obydwu przypadkach postępujemy tak samo. Jeśli zdecydowaliśmy się na polewę, to smarujemy torciki polewą, a następnie delikatnie obtaczamy boki w orzechach. Po tym należy zostawić je jeszcze na godzinkę by polewa zgęstniała.

Enjoy!

3 komentarze:

  1. Wygląda przepysznie!! Nigdy nie wiedziałam z kąd moja Babcia tak ten deser nazywała, podejrzewałam, że wymyśliła nazwę... a teraz już wiem, wielkie dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Były całkiem pyszne :) Ja nie umiem oceniać obiektywnie swoich wyrobów, ale ich odbiorcy byli zadowoleni i co najważniesze spałaszowali wszystko :)

    OdpowiedzUsuń
  3. i jakie apetyczne foteczki mmmm :-))

    OdpowiedzUsuń